wtorek, 27 sierpnia 2013

jak zwykle nie mam pomysłu na tytuł

Hooookaaayyy Spraw się nazbierało a nazbierało przez ten czas jak mnie nie było, trzeba więc podsumować wszystko co mam do powiedzenia, żeby bajzlu nie było.
1. Kończę sukienkę aaaa
2. Zlot Arda
3. Polcon
4. Zapowiedź pewnego posto-artykułu

A więc:

1. Ten podpunkt będzie krótki bo zbyt wiele do powiedzenia na ten temat nie mam: Moje osiemnastowieczne paskudztwo jest na wykończeniu. Oszczędzę wam zdjęć do czasu premiery ;)

I matko, kolory munduru Królewskiej Marynarki były niezamierzone ale tak wyszło
To już jest obsesja

2. Miałam przyjemność uczestniczyć w tym roku w X Zlocie Arda- Konwencie, którego główną ( nie wiem czy mogę to tak nazwać, ale nie wiem jak inaczej...) "atrakcją" jest gra terenowa (larp). W tym roku były dwie, mogłam jednak uczestniczyć tylko w grze głównej, odbywającej się w sobotę. Szczerze mówiąc to, co zrobiłam ze strojem było cudem nad Wisłą, bo przypomniałam sobie o tym w przeddzień (!) wyjazdu. Nie było to co prawda zbyt dużym problemem, bo moja postać była Rohirrimską wersją Aryi Stark, ale wykombinowałam w końcu coś, co było inspirowane... Regencyjnymi męskimi frakami jeździeckimi. Fakt, z celtycko- wikińskim Rohanem, hodowcami koni całe swoje życie spędzającymi na pastwiskach i łąkach ma to tyle wspólnego, ile gąbka i ściana, ale, mówiąc szczerze, sprawdziło się. Mimo że była to czysta wełna, a grzało jak w piekarniku, to dało się żyć (współczuję ludziom, którzy biegali w skórzanych zbrojach..) Za to w nocy sprawdziło się całkiem dob--- ok, było zimno mimo 2 peleryn (w tym jedna z grubego polaru podszywana taftą i z futrem na kołnierzu), grubej, lnianej sukni, halki pod tą suknię (halka miała dwie warstwy), spodni z gatunku bryczesowatych, skarpet, śpiwora puchowego i koca. ANYWAYS zdjęcia- jak to wyszło, oceńcie sami, ale moim zdaniem nie jest źle!


Miecz,  który zrobił mi tata nosi nazwę "Mąż" nie mam pojęcia dlaczego. Tak się utarło. :| Miał być półtorak, wyszedł dwuręczny, albo, jak kto woli, "Miecz Conana Barbarzyńcy"


3. Uhuhuh, bardzo fajny punkt. :D
Zbliża się wielkimi krokami Polcon- W tym roku w Warszawie. Miałam przyjemność uczestniczyć w zeszłorocznym konwencie, i muszę przyznać, był to jeden z najlepszych i najlepiej przeze mnie wspominanych (jeden z dwóch, drugim jest Grojkon) zaczyna się co prawda w czwartek, ja będę tam dopiero od piątku, mam jednak pytanie- czy Krynolinowcy byliby zainteresowani relacją wideo? ;) Nie jest to kostiumowy konwent- bardziej literacki, ale... Zawsze to jakaś impreza, a sądzę, że i ludzi w strojach będzie całkiem sporo... No, i postaram się zdążyć na punkt programu, który zwalił mnie z krzesła i zostawił tak leżeć pod biurkiem przez kilka minut:

"Fenomen Royal Navy czyli o tym, jak Anglicy wbrew logice, rachunkowi prawdopodobieństwa i zdrowemu rozsądkowi gromili Napoleona na morzu." -  dwugodzinny panel o Marynarce Królewskiej, prowadzony przez pisarza ( i tłumacza) Który dzięki swojej książce "Listy Lorda Bathursta" (Szczerze polecam, jest naprawdę świetna, niezależnie od tego, czy ktoś interesuje się Królewskimi statkami czy też nie. Dobrze się ją czyta, i ma cudowne postacie) uplasował się od razu po skończeniu pierwszego rozdziału na pierwszym miejscu na liście moich ulubionych pisarzy. Mortka tłumaczył też serię o Jacku Aubreyu i Stephenie Maturinie: kapitanie i lekarzu pokładowym, napisaną przez Patricka O'Briana. Tłumaczył co prawda dopiero od trzeciej części, ale do końca. Na podstawie tych książek został nakręcony film "Pan i Władca na Krańcu Świata". Może dzięki filmowi ktoś skojarzy o czym ja pletę. ;) 
Dobrze, bo zaraz wyć zacznę ze szczęścia i pieśni pochwalne pisać, dosyć tego dobrego. No, w każdym razie dajcie mi znać, czy ktoś w ogóle by tą relację wideo obejrzał. ;)

4. Od pewnego czasu noszę się z zamiarem napisania dłuższego postu (... artykułu?) Dotyczącego... właśnie. Pomysłów mam kilka, każdy związany z historią, niektóre bardziej, niektóre mniej kostiumowe. Znowu będę musiała poprosić was o pomoc: Który temat najbardziej by was zainteresował i najchętniej byście przeczytali artykuł poświęcony właśnie jemu? 
1. Historia jeździectwa, rzędu końskiego, sposobie i stylu jazdy- w to zawierać się będą stroje jeździeckie, i obawiam się, że będzie to seria postów. 
2. Historia mundurów... tak, tak, wszyscy chórem, Royal Navy. Druga seria artykułów, skupiająca się najbardziej na wojnie siedmioletniej, Wojnie o niepodległość stanów zjednoczonych i wojnach napoleońskich.
3. Moda włoska drugiej połowy XV wieku. Nie wiem dlaczego- mało o tym piszą, czy w ogóle zwracają uwagę... well... gdziekolwiek ( przynajmniej w moim podręczniku do historii) A to przecież był taki cudowny okres! Rozwijał się renesans, włochy były rozbite, podobnie jak i kościół... właśnie. Pozwolicie, że zahaczymy przy tym o Borgiów? Na ich temat miałam nawet wykład (no dobrze, dwa, haha, bo miałam również przyjemność poprowadzić prelekcję na temat "Wątków historycznych w serii Assassin's Creed" gdzie dużo Borgiów się przewinęło) a to... ciekawa rodzina. "Pierwsza włoska mafia" jak nazwał ich Puzo (chyba Puzo, nie jestem pewna) mimo, że wcale nie byli włochami z pochodzenia. 

Uchch, to tyle, dziękuję, jeśli dobrnęliście aż dotąd! Na zakończenie- cały klimat "Pana i Władcy..." w dziesięciu minutach. 



tak, wiem, trwa to dziesięć minut, ale warto dosłuchać do końca, zwłaszcza, że to na końcu Aubrey i Maturin dają swój skrzypcowo-wiolonczelowy koncert. ;)

czwartek, 15 sierpnia 2013

Wachlarz + Złote Popołudnie

Haaaaahahahaaaaaprzyszedł
Wachlarz przyszedł
Nie składa się co prawda porządnie za pierwszym razem, ale myślę że albo się wyrobi sam, albo ja dojdę do wprawy w zamykania go.
Przynajmniej nie wygląda jak te odpustowe, rażące kolorami... Cosie, bardziej jak akcesorium do ślubu, ale będę się bronić- na Jane Austen gift Shop były podobne, jeśli nie identyczne. :U

Dzisiaj post będzie obrzydliwie krótki, a to dlatego że komputer nam się zepsuł (właściwie to jego ładowarka) a na telefonie pisze się paskudnie niewygodnie. 
Otóż pewnego pięknego wieczoru dostałam zapytanie na Tumblrze (przyznawać mi się tu zaraz od kogo! ;)) czy będę na pikniku "złote popołudnie". Zaintrygowana sprawdziłam, cóż to takiego i niemal z miejsca uznałam że owszem- będę. ;) do sukni zabiorę się zaraz po przyjeździe ze zlotu Arda, czyli mniej więcej w piątek, a dodatkowo suknia przyda mi się w szkole do odgrywania Anny Kareniny... :D

Ugh, naprawdę paskudnie się tak pisze, a dodatkowo opowiadanie zatrzymało mi się w martwym punkcie, i nie wiem jak kontynuować... A, z resztą, oszczędzę wam "cierpień młodej Edzi" i wrócę do pakowania. :)

sobota, 10 sierpnia 2013

Mała autoreklama

"Wróciła i już spamuje!"
TAKH, mały spam. Przepraszam. :,(

Zdarzyło się tak, że rysuję na komputerze, i zdarzyło się tak, że widać na żywo jak to robię.
Jakby ktoś chciał zobaczyć jak to robię, to zapraszam
Aktualnie jestem otwarta na zamówienia, więc co kto lubi- dam z siebie wszystko! :D

Dzisiaj muzyka gratis, zazwyczaj jej nie ma. :U

sobota, 3 sierpnia 2013

Był sobie szoping

Byłam dzisiaj w Ogrodzienieckim zamku, na turniejach i pokazach rycerskich. Głównie z zamiarem zakupu miecza i kilku nowych strzał, niestety okazało się że tym razem cały piknik był nieco bardziej "skomercjalizowany"- rzemieślinków jako takich było mało, a ci którzy byli, byli bardziej od rzeczy robionych ze skóry (ślicznie mieli buty!)
Ale nie po to pojechałam na ten piknik, żeby wyjechać z niczym, dobrałam się więc do stoiska z sukniami. Tę jedyną upatrzyłam zaraz na początku, okazała się być jednak zbyt duża. Przymierzyłam więc inną (różniła się tak naprawdę tylko długością rękawów) ta już była idealna. Przeliczyłam w głowie cenę- wyszło taniej niż kupno potrzebnego do takiej "kreacji" lnu, co nieco mnie zaskoczyło, ale po chwili takie oto cudeńko już było moje:

Od dołu jest bardzo obszerna, bardziej nawet niż się spodziewałam, co jest tylko plusem, przynajmniej w moim wypadku. No, i pomimo dostatku dziewek wokół wszyscy się za mną oglądali- coś zdecydowanie musiało być na rzeczy. ;)
Obkupiłam się też w mały młot Thora z mosiądzu.

Jutro wyjeżdżam na tydzień, mój spam dobiegnie więc końca (przynajmniej na jakiś czas) ale! Odkryłam, że dzień bez męczenia mojej oświeceniowej sukni, czy nawet bez patrzenia na nią, przywrócił mi wolę walki i determinację. Wolę nie myśleć, co będzie za tydzień! ;D skończę ją już niedługo, a w kolejce już majaczą dzienna lub wieczorowa suknia regencyjna, suknia z lat 80 XIX wieku ( turniury! <3) i kolejna XVIII wieczna suknia- tym razem jeździecka. No, zostaje jeszcze ten nieszczęsny stays- ale nie wróżę mu wielkiej przyszłości. I moje największe marzenie, czyli dwa kapitańskie mundury Royal Navy- z okresu wojny o niepotległość USA i wojny siedmioletniej i drugi- z okresu wojen napoleońskich.

Przy okazji- czy ktoś wie, gdzie można dostać ładny, klimatyczny wachlarz? Upatrzyłam sobie jeden na Jane Austen Gift Shop, ale uznałam, że mnie na niego nie stać. Bardzo proszę o jakieś podpowiedzi... :)

piątek, 2 sierpnia 2013

Z całą pewnością, żaden ze mnie chirurg.

Się poszyło!
Męczę i żuję to biedną suknię jak pies podeszwę glana, a i tak niezbyt posuwa się do przodu. Wszystko jest krzywe (nie umiem prosto szyć, hahahahaa) i co chwila miewam przy niej "rage moments" nie mówiąc już o niechęci z jaką na nią patrzę, żeby stwierdzić po chwili "phew, nie szyję, jest za gorąco"
Ale przecież największą moją porażką byłoby polec w walce z suknią, no!
Przeżyłam strój asasyna, przeżyję i to.
zaczęłam więc szyć!


Spartańską determinacją (i pomocą bogów babci) zszyłam całe plecy. Wygląda to jak wygląda, idealnie nie jest, ale po czterech takich sukniach już będzie. ;)

ANYWAYS tyle zlotowych sprawozdań na wszystkich blogach, a mnie zazdrość zżera i podziw bierze. Niestety, zamiast bawić się w Krakowie, musiałam towarzyszyć rodzicom w szalonej wyprawie do Karpacza- do ciotki. Co prawda w tym samym czasie miałam być też na festiwalu Słowian i Wikingów i Wolinie, a potem jechać do Szczecina na finał Regat Wielkich Żaglowców... ale niestety, trzeba było jechać do karpacza bo "ciocia już wyjeżdża".  Żaglowce musiałam poświęcić na rzecz Książa i n-tego spacerku po karpaczu. :I


Zawody w powożeniu w Książu były!

... to nie Książ, ale Karpacz. I Edzia która "siedzi na koniu" po raz pierwszy od roku. ;)

to akurat Bolków. ;)

I a' propos zlotu w Krakowie- którego nie mogę przecieprieć równie mocno jak swoich Żaglowców- 

To też był zlot w krakowie... A właściwie krakowski Grunwald- impreza poniekąd kostiumowa, która odbyła się w tym roku trzeci raz- co roku generalnie mamy te same "role". Moja jak (nie) widać to Anna Cylejska, druga żona Władysława Jagiełły którą "posiadał" podczas bitwy pod Grunwaldem. Starring: Nagi miecz.
Więcej o Krakowskim Grunwaldzie można przeczytać tutaj. A tutaj sprawozdanie. :)
Ten grunwald to impreza wybitnie samoorganizująca się, głównie przez Drachenę, czyli naszego Jagiełłę. Zawsze brakuje nam strony Krzyżackiej!

Uhhhuhh, dopsz, koniec. Strasznie nie-kostiumowy wyszedł ten post, powiedziałabym nawet, że samolubny- Mam nadzieję, że wybaczycie! D: