Przyszpilanie i wycinanie podszewki.
Niestety zawiodłam w robieniu zdjęć każdego ze stadiów pracy, więc teraz przeskakujemy do upinania pleców i sukni ( przepraszam, robiłam zdjęcia jak mi się przypomniało i jak uznałam, że warto. ;))
Wtedy jeszcze było krzywo zebrane, teraz jest lepiej. :) ogółem zastanawiam się, czy kolor nie jest za ostry względęm okresu historycznego- wydaje mi się, że tak, ale mam nadzieję że taka drobna nieścisłość aż tak bardzo nie wpłynie na ogólny odbiór...
Przodem chciałabym nawiązać do munduru Royal Navy ( które darzę nieprzyzwoitą miłością, zwłaszcza w tym okresie- jestem w stanie nawet wymienić kilkanaście statków z nazwy, rodzaju i liczby dział...) chciałam zrobić zakładki na guzikach, tak, jak to miały epokowe męskie szustokory, zrezygnowałam jednak, choć z bólem serca, nie chcąc zanadto odchodzić od idei mody damskiej , bądź co bądź. Poza tym zakładki nie miałyby zbytniego sensu ani uzasadnienia użytkowego. Guziki zostały- biorąc pod uwagę ewentualne trudności z założeniem sukni, przód będzie odpinany.
Na razie to tyle, szycia idzie mi jednak na tyle sprawnie, że myślę że jeszcze dwa, trzy dni i będzie po wszystkim ;)
Problemem pozostaje tylko ta nieszczęsna sznurówka, której nie jestem w stanie zrobić sama, a na taką z gorseciarni nie mam funduszy. Na razie wystarcza licha improwizacja "stays"- gorset z szerokimi ramiączkami i szeroki bandaż elastyczny. :)