czwartek, 25 lipca 2013

Trochę śmieci, czyli kilka etapów pracy

... Nad suknią z przełomu lat 60/70 XVIII wieku. Granatowa ( koleżanki babci oddały zasłony! :D) robe a l'anglaise ( albo robe a la polonaise- tren może, ale nie musi, być podciągany)

Wykrój góry sukni- a właściwie jej tylnej części.
Przyszpilanie i wycinanie podszewki.

Niestety zawiodłam w robieniu zdjęć każdego ze stadiów pracy, więc teraz przeskakujemy do upinania pleców i sukni ( przepraszam, robiłam zdjęcia jak mi się przypomniało i jak uznałam, że warto. ;))

Wtedy jeszcze było krzywo zebrane, teraz jest lepiej. :) ogółem zastanawiam się, czy kolor nie jest za ostry względęm okresu historycznego- wydaje mi się, że tak, ale mam nadzieję że taka drobna nieścisłość aż tak bardzo nie wpłynie na ogólny odbiór...
Przodem chciałabym nawiązać do munduru Royal Navy ( które darzę nieprzyzwoitą miłością, zwłaszcza w tym okresie- jestem w stanie nawet wymienić kilkanaście statków z nazwy, rodzaju i liczby dział...) chciałam zrobić zakładki na guzikach, tak, jak to miały epokowe męskie szustokory, zrezygnowałam jednak, choć z bólem serca, nie chcąc zanadto odchodzić od idei mody damskiej , bądź co bądź. Poza tym zakładki nie miałyby zbytniego sensu ani uzasadnienia użytkowego. Guziki zostały- biorąc pod uwagę ewentualne trudności z założeniem sukni, przód będzie odpinany. 
Na razie to tyle, szycia idzie mi jednak na tyle sprawnie, że myślę że jeszcze dwa, trzy dni i będzie po wszystkim ;) 
Problemem pozostaje tylko ta nieszczęsna sznurówka, której nie jestem w stanie zrobić sama, a na taką z gorseciarni nie mam funduszy. Na razie wystarcza licha improwizacja "stays"- gorset z szerokimi ramiączkami i szeroki bandaż elastyczny. :)




niedziela, 21 lipca 2013

Cosplay, cosplay, cosplay...

Cosplay, czyli z angielskiego "costume playing" to rzecz bardzo prosta do zrozumienia- ludzie się przebierają. Za postaci z książek, filmów, gier, anime, mangi i komiksów... słowem, ze wszystkiego co wiąże się z popkulturą. Pomysł narodził się- oczywiście- w Japonii, szybko jednak rozprzestrzenił się na całym świecie. Cosplayerzy działalność swoją szerzą w internecie i na konwentach, czyli spotkaniach miłośników fantastyki i popkultury (Największm konwentem w Polsce jest Poznański Pyrkon, największym na świecie- International San Diego Comic Con, który z resztą właśnie trwa)

Ja sama cosplayem zajęłam się rok, półtora roku temu, z okazji "Game Day Expo Silesia"- zrobiłam strój Ezio z Assassin's Creed Brotherhood, i szczerze mówiąc, nie dokończyłam go do tej pory- ciągle brakuje mi sprzączki paska.
Do tej pory mam na swoim koncie cztery stroje, choć planuje ich znacznie więcej. Chciałabym zrobić kostium Haythama i Edwarda Kenwayów z Assassin's Creed III i Assassin's Creed IV: Black Flag (chociaż... może być bardziej oryginalną i wybrać Charlesa Lee? ;)) I, zdecydowanie, Podróżnika z gry "Journey", która jest cudowna pod względem dźwiękowym, graficznym, i przy tym bardzo poruszająca fabularnie.

Tyle wstępu, zacznijmy część konkretną! (ostatni obrazek będzie wizerunkiem postaci- dla porównania :D)

I. Ezio Auditore da Firenze z Assassin's Creed: Brotherhood
Ten strój był najbardziej wymagającą cholerą z jaką przyszło mi się zmagać, i szczerze porwałam się z motyką na słońce. W dalszym ciągu wymaga wielu, wieeeeelu poprawek, aczkolwiek robię co mogę.




zdj. Izabela Pogiernicka©

Pierwsze zdjęcie zostało zrobione na Game Day Expo Silesia, pozostałe na tegorocznym Pyrkonie( tak, na trzecim robi się... prowizoryczna klamra. Jakoś trzeba sobie radzić ;p)

II. Arya Stark z sagi "Pieśń Lodu i Ognia" George'a R. R. Martina
To w sumie wykorzystanie sukienki, którą zrobiłam kiedyś na szkolny bal przebierańców. Ciągle na mnie pasowała, wystarczyło tylko "dorobić' pelerynę- to wszystko!






(Arya jest postacia książkową, więc... cóż...) 

Pierwsze cztery zdjęcia z moim psem jako Nymerią (nie sądzę że był zadowolony, musząc udawać sukę :U)
Ostatnie to zdjęcie z Polconu 2012- w nieco zmodyfikowanej wersji ;)

III. Elizabeth z gry BioShock: Infinite
Najnowszy uszyty w całości strój. 

zdj. Paweł Kazimierowicz ©

zdj. Paweł Kazimierowicz ©

Dwa ostatnie zdjęcia z tegorocznego Grojkonu- na pierwszym najlepiej widać strój.

IV. Lara Croft z gry "Tomb Raider"
Chyba każda cosplayerka "przeszła przez" strój Lary. ;) Ja swój "złożyłam" z rzeczy, które po prostu miałam w domu- oto efekt:




I na koniec coś z zupełnie innej beczki- Na Intel Extreme Masters w katowicach nie ma cosplayu- jest cosplaył! 





poniedziałek, 8 lipca 2013

Post bardzo nieobyczajny

Zaczynać należy od podstaw, mówili. A jest coś bardziej podstawowego niż bielizna?
Jakiś miesiąc temu zabrałam się za tenże element garderoby- nie zajął mi on szczególnie dużo czasu, bo to w sumie tylko halka i poduszki na biodra (które pewnie mają jakąś fachową nazwę, Aale...)

Moja halka składa się z dwóch "fartuszków"- jeden na przód, drugi na tył. Halki szyte w ten sposób powodowały, że dużo łatwiej było się dostać do sakiewek, które panie nosiły pod sukniami. Oba są ciut zbyt krótkie- wyszłam jednak z założenia że tych kilka centymetrów nie robi większej różnicy, zwłaszcza że to a) tylko halka i b) jestem niska, więc to naprawdę dobrze że materiał był takiej szerokości, jakiej był. Niemniej jestem zadowolona, mimo, że krzywo wszyłam jedną ze wstążek.
Poduszki (dlaczego cały ten komplecik jest różowy, matko) są wypchane watoliną, i obie wiązane osobno.

Gorset (tak, to gorset, nie sznurówka) jest kupny, co przyznaję ze wstydem, ale niestety moja próba zrobienia własnej skończyła się- delikatnie mówiąc- fiaskiem. Cały czas z nią walczę, ale niestety przegrywam.

Zrobiłam sobie również dzisiaj zupełnie przypadkowo XVIII wieczną fryzurę. Coś mnie tknęło kiedy na youtubie oglądałam klipy z "Marii Antoniny", tylko że moje włosy skore do współpracy bardzo nie są- generalnie jedyne, co można z nimi zrobić to starosłowiańska kosa która sięga mi do tyłka- przy pomocy kilku randomowych spinek i piór do kapelusza udało mi się uzyskać coś takiego:






  Nie jest to może dokładnie odwzorowana fryzura oświeceniowych pań- ale puszy się, stoi, i jest w miarę estetyczna (i dodatkowo nie zawiera myszy, wszy i pcheł w komplecie) więc z efektu jestem nawet zadowolona. C:

Co się dzieje...

Wypadałoby się przywitać. No cóż, w końcu nigdy w życiu nie prowadziłam bloga- ale zacząć kiedyś trzeba, prawda?
Szyję. To jest chyba najważniejsze w całym tym przedsięwzięciu, choć za szycie strojów stricte historycznych wzięłam się stosunkowo niedawno. Za "samodzielne" szycie też- do tej pory pomagała mi babcia, i jeszcze teraz czasem pomoże. Oprócz kostiumów historycznych zajmuję się też cosplayami, względnie strojami larpowymi, ale na konwentach nikt nie zwraca na mnie szczególnej uwagi.  Mam piętnaście lat, ledwo odrastam od podłogi, mówią na mnie Edwen. Co z czasem skraca się do "Edzi". Chciałabym studiować historię sztuki.
W każdej epoce historycznej mieszka jedna z moich postaci- coś w rodzaju przeszłościowego alter-ego, o większości mam nawet opowiadania. Od imienia jednej z nich- osiemnostowiecznej Rosemary Southwel- pochodzi nazwa bloga.
Dobra, nie. Nie wiem jak zacząć pisać tego potwora, matko. Załóżmy, że ten żałosny wstępik wyżej nigdy nie miał miejsca... D:

A więc... sama przed sobą otwieram to.... coś!